- Rozumiem, ja nawet nie wiem co to uczucia, bo nie pamiętam swojej rodziny. Co do twojego ojca uważam, że nie mógł popełnić samobójstwa, ponieważ przy tak dużym zdenerwowaniu musiał przeżywać stres z powodu spotkania z osobą trzecią – czemu ja wale takie głupoty, wtedy gdy są niepotrzebne. Przez to Emily spojrzała na mnie przekręcając głowę.
- Co powiedziałeś?
- Ja… ale… nie nic, nie słuchaj mnie – próbowałem wybrnąć z niezręcznej sytuacji odwracając swój wzrok w inną stronę. Resztę dnia przesiedzieliśmy w ciszy, a wieczorem gdy Emily przedstawiła mnie swojej matce jako bliskiego kolegę i swojemu rodzeństwu, Jane i Kate, zasiedliśmy przy kolacji, gdzie musiałem po raz kolejny nawymyślać sporo fałszywych informacji o sobie. Emily przydzieliła mi wolny pokój, a sama położyła się w swoim łóżku i prawdopodobnie od razu zasnęła. Przez kolejne pół godziny siedziałem na łóżku, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu nie byłem ani trochę zmęczony. Targały mną różne emocje jak złość, przyjaźń. Tak, byłem zły, bo nie wiedziałem kto wyczyścił mi pamięć łącznie z imieniem. Czy wtedy wydarzyło się coś co przysporzyło mi kłopotów? A może to ja sprawiłem komuś przykrość? Drzwi od mojego pokoju uchyliły się lekko. Przestraszony spojrzałem w tamtą stronę, jednak w ujrzałem tam tylko dwie małe dziewczynki ubrane w kolorową piżamkę. Szybkim ruchem ręki zaprosiłem je do środka widząc, że mają do mnie jakąś sprawę. Weszły niepewnie, a jedna z nich trzymała w rączce brązowego pluszaka.
- Przepraszamy panie Oliverze, nie chciałyśmy pana budzić.. – zaczęłam Kate niepewnie
- Nic nie szkodzi i tak nie spałem. Jade, Kate, coś się stało? – zapytałem spoglądając obydwu prosto w niebieskie oczy.
- My tylko chciałybyśmy wiedzieć ile pan z nami zostanie, bo my… bardzo pana polubiłyśmy panie Dixon… - zaśmiałem się lekko
- Po pierwsze nie nazywajcie mnie „pan”, to brzmi jakbym był starym dziadkiem, mówcie mi po imieniu. A odpowiadając na wasze pytanie, zostanę jak najdłużej będę mógł – uśmiechnąłem się – od kogo dostałaś tego misia Jade?
- Od taty
- Na pewno bardzo was kochał… - nie zdążyłem dokończyć zdania, gdyż moje drzwi ponownie się uchyliły, lecz tym razem stała w nich dorosła kobieta. Lucy Moon, osoba którą niedawno poznałem przy kolacji. Wbiła swój wzrok w sześcioletnią dwójkę, która posłusznie wyszła z pokoju, lecz kątem oka popatrzyły na mnie z zadowoleniem. Ich matka skinęła głową w moją stronę przepraszając mnie za jej dzieci i cicho zamknęła za sobą drzwi pozostawiając mnie samego. W ciągu następnych pięciu minut udało mi się zasnąć. Zbudziłem się słysząc czyjś ciepłe słowa melodyjnej piosenki oraz woń świeżych jajek smażonych na patelni. Z wielkim trudem podniosłem swoje cztery litery, aby udać się do toalety. Pierwszy ruch jaki zrobiłem wchodząc do niej, to zakryłem sobie ręką usta i wybałuszyłem oczy na widok rozciągający się przede mną. Naprzeciwko mnie stała postać, a dokładniej moje własne odbicie. Przecież przez ten cały czas, nawet nie wiedziałem jak wyglądam. Ujrzałem tam szczupłego, silnego blondyna z lekką grzywką opadającą mi na czoło. Twarz była zaskakująco szczupła, zaś oczy były nadzwyczaj jasno-zielone, prawdopodobnie bardzo rzadkie i niespotykane. Wszystko to opierało się na silnych ramionach i wysportowanej sylwetce. Byłem tak obrzydliwie przystojny, że przez chwilę przeszło mi przez myśl, iż to wyłącznie za moją posturę Emily wyciągnęła mnie z komisariatu. Postanowiłem na jakiś czas wstrzymać się z tym pytaniem i zaczekać na odpowiedni moment. Ubrany już zszedłem po schodach wciąż wysłuchując piękną melodię słów wydobywających się z ust mojej wybawczyni. Zastałem skromnie przygotowane śniadanie oraz trzy siostry. Emily spojrzała na mnie swoimi piwnymi oczyma.
- Ładnie śpiewasz
- Żartujesz, prawda? – zagadnęła unosząc jedną brew do góry
- Nie śmiałbym. Naprawdę śpiewasz jak prawdziwa profesjonalistka – zarumieniła się i bez słowa wskazała mi wolne miejsce przy stole, pomiędzy Kate i Jade. Te udając, że mnie nie widzą wbiły wzrok w swoje talerze. Nie odzywaliśmy się do siebie przez dłuższą chwilę, gdy znienacka Emily zagadnęła.
- Po śniadaniu chciałabym przejść się z Kate i Jade na plac zabaw. Może do nas dołączysz? – akurat miałem napchane usta jajecznicą, więc czym prędzej ją przełknąłem, prawie się dławiąc i zwróciłem jasno-zielone oczy na szatynkę.
- Jasne, czemu nie. Chętnie się z wami przejdę! – przytaknąłem i wstając odłożyłem pusty już talerz do zmywarki. Kolejne dziesięć minut zajęły nam przygotowania do wyjścia na świeże powietrze. Wychodząc było spokojnie. Za spokojnie. jak gdyby zaraz coś miało się wydarzyć. Widocznie stałem się bardzo wrażliwy na otoczenie i pustkę na ulicy, która nawet mnie irytowała. Szliśmy powoli i od czasu do czasu słyszałem śmiech sześciolatek, lecz nic poza tym. Powiedziałem to zbyt szybko, bo to co ujrzałem mijając kolejny zakręt, przerastało wszelkie moje wyobrażenia.
Szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Pszepraszam was, że tak długo zwlekałam z tym rozdziałem. Ci co nieposiadają konta mogli zauważyć, iż wcześniej nie mogli komentować. Teraz mogą robić to już wszyscy, więc zachęcam do wyrażania swoich opini.
*.*
OdpowiedzUsuńCóż miałam czas dopiero dziś, za co przepraszam. Zacznę jak zwykle od narzekania...
OdpowiedzUsuńZa krótko! Wiem, że szkoła, sama ją przecież mam, ale łatwo znaleźć chwilę na pisanie (ją robię to np. gdy czekam na autobus). No i dwie rzeczy nie pasowały mi w rozdziale, po pierwsze jego samozachwyt nas wyglądem. Liczę, że opiszesz go bardziej i nie będzie za bardzo zapatrzony w siebie. Po drugie nie wyjasnilas do końca dlaczego tak szybko zaufala Emily i dlaczego on za nią poszedł. Może i nie pamięta nic, ale w końcu dlaczego miałby zaufać nieznajomej.
Za to całość niezła. Podoba mi sie wątek z siostrami i ojciec, choć opowiedzialas to dość krótko. Liczę na więcej i życzę weny,
Croy
Wszystko związane ze sprawą na komisariacie zostanie wyjaśnione w kolejnych rozdziałach. Wszystko w swoim czasie
UsuńCałość jest bardzo fajna, ale stanowczo za krótka. Interesuje mnie wątek ojca-ta nierozwiązana sprawa. Relacje z bliznaczkami są ciekawym pomysłem. Troszkę drażni mnie to zaufanie, którym główny bohater obdarza Emily.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, ale krótki. Sama piszę krótkie rozdziały no ale troszkę dłuższe by się przydały.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do siebie :)
http://odkryta-prawda.blogspot.com/
Pisz dłuższe rozdziały bo są niesamowite <3
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :*
Proponuję zmienić szablon, bo strasznie ciężko się patrzy na ten tekst, nie mówiąc nawet o czytaniu...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem czyta się bardzo dobrze i wybacz, ale niestety nie będe zmieniała szablonu drugi raz.
UsuńNie umiem pisać jakichś wstępów w komentarzach, więc od razu przejdę do treści właściwej :) Pierwszy rozdział:
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że popełniasz masę błędów. Pierwsze popełniłaś już w drugim zdaniu. Później następują kolejne i kolejne. Najbardziej dziwi mnie to, że występują w zupełnie oczywistych miejscach [mimo iż mam manię na punkcie poprawności, bo kocham interpunkcję i gramatykę, i ortografię (jakkolwiek by to nie brzmiało), to tutaj to są naprawdę oczywiste błędy]. Np.: „Nie ważne imienia i tak nie pamiętam, a tym bardziej nazwiska.”, gdzie „nie ważne” jest wtrąceniem, więc powinno zostać oddzielone. Zdaje się, że jednak znasz tę zasadę, bo wykorzystałaś ją później w „- Otwórz oczy, głupcze”.
„(…)głupcze – skąd ten głos dobiegł.” – jak mam rozumieć to jest pytanie, a nie ma nawet pytajnika. Część po pauzie nie dotyczy wypowiedzi samej w sobie, więc powinna się zaczynać wielką literą. A po „głupcze” kropka.
No, błędów jest masa. Sporo zajęłoby wypisanie wszystkich. I jeden błąd logiczny wyłapałam. „Ani po minucie, ani po pięciu minutach.” Wcześniej wyraźnie akcentowałaś, że bohater nie ma pojęcia, co się z nim dzieje (m.in. „Przede mną jest czarna przestrzeń, a ja nawet nie wiem co się dzieje z moim ciałem.”), a tutaj dokładność co do minuty, jakby odmierzał czas na zegarku.
Drugi rozdział… No, od początku. Przedstawię Ci to, co napisałaś w skrócie, byś mogła dostrzec to, co mnie aż razi.
Zabierają chłopaka, którego mają za pijaka na komisariat i go przesłuchują.
Już samo to jest jakimś niesamowicie dziwnym zabiegiem. Jak ktoś jest znaleziony pijany, to się go bierze na izbę wytrzeźwień i koniec tematu. Czy samo to, że znalazł się na placu budowy świadczy o tym, że popełnił jakieś przestępstwo? Oprócz tego, że naruszył teren zapewne prywatny. W dodatku skoro stwierdzili, że jest pijany, powinni czuć od niego alkohol, a napisałaś tylko o odorze. Może faktycznie w Twoim zamyśle mógł być o coś podejrzany, ale nie przedstawiłaś tego w konkretny sposób.
W trakcie przesłuchania, jakby nigdy nic, wchodzi sobie siostrzenica inspektora. I rozkazującym tonem każe mu wyjść.
To mówi chyba samo przez się.
„Teraz trzeba by pomyśleć nad ucieczką, a nie nad fałszywymi uczuciami do pierwszej lepszej dziewczyny z humorkiem” – nie zostały pokazane żadne jego uczucia względem dziewczyny. Tylko jakieś przeświadczenia o tym, jaka jest.
I w dużym skrócie: Inspektor na zapewne życzenie siostrzenicy wypuszcza domniemanego pijaka, co więcej, ta zabiera go do własnego domu, gdzie ów inspektor również mieszka.
Rozdział zakończony brakiem kropki. Tutaj nieścisłość goni nieścisłość i zupełny brak logiki. I już tutaj nie jestem w stanie uwierzyć, że był to zabieg celowy.
Rozdział trzeci:
„Taka retrospekcja przywołuje złe wspomnienia” – Retrospekcja sama w sobie jest przywołaniem wspomnień.
I proszę, w jeden dzień, trochę kłamiąc, można się stać niemal pełnoprawnym członkiem rodziny.
Jeśli spojrzysz na to nieco obiektywnie, tak jak ja teraz, również dostrzeżesz jak mało to jest spójne. Wygląda to jak pisanie bez większego przygotowania, a później nawet nie przejrzenie tego, co się stworzyło.
Nie odbieraj tej krytyki personalnie, w końcu nawet Cię nie znam.
Kiedyś pisałam byle jak, ale odpowiednie słowa od pewnej osoby wystarczyły, by wstrząsnąć mną odpowiednio i bym się wreszcie przyłożyła :) No i teraz, patrząc na to, co było, a co jest, widzę przepaść.
Nie mówię, że masz usuwać wszystko i zaczynać od nowa, chociaż sama bym tak pewnie zrobiła. Wystarczy, żebyś przykładała teraz większą wagę do ciągu logicznego i nie popełniała tylu błędów. :)
Mam nadzieję, że to Cię nie zrazi do dalszego pisania :)
Pozdrawiam,
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDziękuję za poprawienie błędów, ale od razu powiem, żebyś się nie zdziiwiła dlaczego siostrzenica inspektora z łatwością wyprowadziła głöwnego bohatera, bo to też zostanie WYJAŚNIONE
UsuńNic tylko czekać ;)
OdpowiedzUsuńObiecuję, że jak znajdę czas to bloga nadrobię! :)
OdpowiedzUsuń[SPAM]
ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ SIÓDMY! WŁAŚNIE DODANY!
http://wild-forcee.blogspot.com/
[...] - Przez przypadek usłyszałam rozmowę braci Salvatore, którzy tutaj są... Stefan wspomniał coś o jakimś Klausie, który wyznał, że jesteś adoptowana. Nie jesteś biologiczną córką swoich rodziców, ani siostrą Jeremy'ego - wydusiła z siebie.
Więcej na blogu! Proszę o przeczytanie i skomentowanie <3
Pozdrawiam, Eunice Farro.
Bardzo mnie zaciekawiła fabuła opowiadania. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tu, ale nie widzę zakładki spam.
OdpowiedzUsuń[SPAM]
Rozdział ósmy już się pojawił. Zapraszam! : )
http://wild-forcee.blogspot.com
Bardzo proszę o opinię, starałam się rozwinąć opisy, ale i tak mi nie wyszło.
{{ Pozdrawiam, Eunice F.
Boooooooski ;****** podoba mi się sposub twojego pisania i orginalność fabuły ;) pozdrawiam i zapraszam do mnie wieczny-labirynt.blogspot.com
OdpowiedzUsuń