środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 1

Zacznijmy może od początku. O czym ja znowu myślę, nie ma żadnego początku. Przede mną jest czarna przestrzeń, a ja nawet nie wiem co się dzieje z moim ciałem. Czy jestem w niebie? Nie, raczej nie. Okej, dobrze, zacznijmy jeszcze raz. Jak mam na imię? Może to będzie mniej skomplikowane i mimo tego, iż patrzę na ogarniającą mnie czerń z każdej strony uda mi się jakoś zabłysnąć. Zaraz, jestem chłopakiem, dziewczyną, kobietą czy mężczyzną? Nie ważne imienia i tak nie pamiętam, a tym bardziej nazwiska.
- Otwórz oczy, głupcze – skąd ten głos dobiegł. Kim on jest? Bez przekonania postanowiłem zapytać. - Kim jesteś i dlaczego mam cię słuchać? Co to znaczy, ledwie wiem kim sam jestem! – starałem się opanować swój głos, ale byłem za bardzo stanowczy. Nie wiem dokładnie czy siedziałem w jakimś bagnie po uszy, lecz potrzebowałem pomocy.
- Rób co mówię chłopcze. Otwórz je.
- Czyli to wszystko jest snem? Zaczekaj, powiedziałeś chłopcze? Może jeszcze wiesz jak mam na imię? – nie otrzymałem odpowiedzi. Ani po minucie, ani po pięciu minutach. Znów byłem sam. Jedyna cenna rzecz, jaką udało mi się dowiedzieć, to płeć. Potem wszystko zaczęło się trząść i nie sposób było tego opanować.
- Otwieraj je! – wrzasnął po dziesięciu minutach głos i nie było już tej ciemności co kilka minut wcześniej. Wręcz przeciwnie, zacząłem dostrzegać kolory. Najpierw szare, a następnie pojawił się cały obraz. Jeśli mi się dobrze wydaje to byłem w środku jakiegoś niedokończonego budynku. Bałem się poruszyć, zupełnie jak małe dziecko, gdy nie wie co się wokół niego dzieje. Smak whisky na moich wargach świadczył o tym, że coś się wcześniej działo lub w co nie chce mi się wierzyć, jestem pijakiem. Kolejny wniosek, jaki wyciągnąłem z moich kilku chwil nazwijmy to, życia jest zbliżająca się postać o dziesięć stóp wyższa ode mnie. Może dlatego, że moja pozycja była na wpół leżąca, a ciało bezwiednie opierało się o zimny słup bez jakiegokolwiek życia.
 - Znowu! Ileż można, powiedz mi ilu was jeszcze jest hę?! Nie ważne, nie odpowiadaj dzwonię na policję – otworzyłem usta, ale przecież nie wiedziałem nawet co mam odpowiedzieć. Czego ten człowiek ode mnie chce? W głowie zaczęło mi szumieć od pytań bez odpowiedzi. To pierwsza normalna osoba, którą spotkałem, a on ma już do mnie tyle pytań. Ja sam nic nie wiem o sobie, a facet sugeruje, iż „nas” jest więcej. Wydawał się wściekły, gdy naciskał na słowo policja. Możecie brać mnie za głupka, ale nie wiem nawet co to słowo oznacza. Czy ci ludzie mi pomogą? Może wreszcie znajdę kogoś lub coś co pomoże dowiedzieć mi się w jakim świecie żyję i komu mogę ufać. Jednego jestem pewien na sto procent. Tak samo jak wcześniej nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Mężczyzna jak mi się wydawało w średnim wieku stał nade mną i nie spuszczając mnie z oka zaczął burczeć pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa. Ja za to trochę śmielej zacząłem się sobie przyglądać. Moje nogi przykrywały luźne, szare dresy, a górę biała bluzka z długim rękawem poplamiona do tego stopnia, że jej kolor zmienił się z białego w zieloną. Poczułem również nieprzyjemny odór wydobywający się z mojego ciała.
- Co się stało? – zagadnąłem do siebie patrząc na czarne jak węgiel ręce. Mężczyzna o siwych włosach myślał, że te słowa były skierowane do niego, ale zanim zdążył mi odpowiedzieć jego uwagę przykuł granatowo-biały samochód z kolorowymi światełkami na dachu. Wyszli z niego dwaj umundurowani mężczyźni i spoglądając w moją stronę żwawym krokiem podeszli i otoczyły z zainteresowaniem moją osobę.
- To pan do nas dzwonił? – spytał mundurowy siwego mężczyznę
- Tak to ja, panowie pomóżcie! Już czwarty raz znajdujemy na placu budowy pijaków takich jak ten tutaj
 - Niech się pan uspokoi i wraca do swoich obowiązków, my się już nim zajmiemy – nie do końca zdawałem sobie sprawę czego właściwie ci ludzie ode mnie chcą, lecz ci dwaj mieli miny jakby zobaczyli przejechanego kota na środku ulicy nie wyglądali na pomocnych. Wręcz przeciwnie. Jeden zapytał się czy może mnie poprosić o dowód tożsamości, na co ja nie wiedząc co odpowiedzieć pokręciłem przecząco głową.
- To mamy problem kolego. Wstawaj, pojedziesz z nami na komisariat – na pewno wiedziałem już, że nie chce iść z pierwszymi, lepszymi czubkami w granatowych ubrankach. Od początku źle im patrzyło z oczu. Wstałem jednak ociągając się i postanowiłem przy najbliższej okazji uciec. Nie wiem gdzie. Będę biegł przed siebie póki nie zabraknie mi sił. A potem? Znajdę kogoś komu mogę zaufać i powie mi gdzie się znajduję. Zacząłem biec, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo jeden z mięśniaków chwycił mnie za nijakiego koloru koszulkę i spętał ręce jakimś żelastwem.
- Puszczaj czubie! – zacząłem się wyrywać, a że nie przynosiło to żadnych rezultatów to dałem za wygraną pozwalając im wcisnąć się do wozu z napisem policja.
- Gdzie wy mnie wieziecie?
- Jednak potrafisz mówić co? Trzeba było tyle nie pić i wrócić do domu o właściwej porze, a nie szlajać się po nocy
- Dupek – burknąłem pod nosem czego na szczęście żaden z nich nie usłyszał. Wydawało mi się, że jedziemy tam godzinami, a moją złość przerwała myśl w mojej pustej jak czarna dziura, głowie. Kim był ów głos, który słyszałem zanim znalazłem się w tym podłym świecie? Był na pewno męski, twardy i stanowczy, ale nie przypominał mi nikogo kogo mogłem znać. Chyba, że to kolejny wymysł mojej bujnej wyobraźni.



Witam wszystkich na moim nowym (drugi z kolei) blogu i zachęcam was do komentowania, odnośnie pierwszego rozdziału. 

12 komentarzy:

  1. Okej, więc czas na komentarz.
    Fajny początek, choć to raczej prolog, a nie pierwszy rozdział ;)
    Zaciekawiłaś mnie. I chciałabym więcej!
    Dodatkowo co będzie z tą policją? Mam nadzieje, że kolejny rozdział będzie długi (min. 5 stron!)
    Czekam na niego z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezły początek.Podchodzi mi pod prolog. Czekam na pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własciwie to, to jest już pierwszy rozdział. I dziękuję za miłe słowa

      Usuń
    2. Wybacz, ale zauważyłam swój błąd, jak już dodałam komentarz. Czekam na kolejny rozdział ;)

      Usuń
  3. Bardzo lubię opowiadania w takich klimatach. Duży plus za pilnowanie zasad gramatyki ( nienawidzę, gdy czytam coś co jest napisane błędnie :) ). Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się to zez wracasz uwagę na błędy .
    Zapraszam cię na moje opowiadanie
    http://z-kopyta-inny-niz-wszystkie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + ostrzegam ze jestem dysortografem ( robię błędy mimo tego ze znam reguły ) jeszcze raz zapraszam serdecznie na mojego bloga .Mam nadzieję ze ci przypadnie do gustu .

      Usuń
    2. Oczywiście na pewno wpadnę i dziękuję. Myślałam, że zrobię masę błędów

      Usuń
  5. Hmmm... w sumie fajnie, przeczytałam na razie tylko ten rozdział, jak znajdę czas to przeczytam resztę. Zapowiada się ciekawie. ;)

    Ja też piszę własną... książkę, opowiadanie, jak zwał tak zwał, więc zapraszam: http://spider-upior.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Spider

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział... jednak wygląda bardziej na prolog. ;)
    Zabieram się za czytanie reszty i obiecuję, że zostanę na dłużej.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała DaFne z Wyimaginowanej Grafiki.